
Lwów nie jest Atlantydą, czyli seminarium o lwowskiej i kresowej sztuce, literaturze i kulturze
W piątkowe popołudnie, 28 lipca br., w Galerii Oficyna w Zespole Zamkowo-Parkowym przy Muzeum Kresów w Lubaczowie odbyło się seminarium poświęcone dziedzictwu kulturowemu Lwowa i Kresów dawnej Rzeczypospolitej. Członkowie Instytutu Lwowskiego Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich: Bogdan Kasprowicz, Mariusz Olbromski, prof. Aleksandra Julia Leinwand, prof. Andrzej Miśkowiec, prof. Oskar Stanisław Czarnik opowiedzieli o ciekawych i często mało znanych faktach z historii miasta i okolic.
Spotkanie prowadził Mariusz Olbromski. Całość ilustrowała niezwykła kolekcja grafik, prezentowana na wystawie „Grafika lwowska. Miasto – ludzie – wydarzenia. Pamięci Janusza Wasylkowskiego (1933–2020)”, poświęconej pamięci założyciela Instytutu Lwowskiego.
Bogdan Kasprowicz (prezes Instytutu Lwowskiego), Polski teatr we Lwowie
Jako pierwszy głos zabrał pan Bogdan Kasprowicz, prezes i współtwórca Instytutu Lwowskiego, specjalista od dziejów Ormian we Lwowie. Na wstępie zaznaczył, że nie powinno się mówić o Lwowie jak o Atlantydzie, by nie stał się mitem, opowieścią o czymś, czego już nie ma. To miasto wciąż żyje, więc trzeba łączyć pamięć o czasach minionych ze współczesnością, by nie zgubić tego, co stworzyły wcześniejsze pokolenia.
Historia polskiego teatru zaczyna się w XIII w. od popularnych wtedy misteriów męki Pańskiej oraz jasełek. We Lwowie teatr rozwinął się dzięki Ormianom, to oni rozpoczęli tradycję wystawiania misteriów, które cieszyły się dużą popularnością wśród mieszkańców miasta. Od 1644 r. można mówić o pierwszym, stałym teatrze we Lwowie i w Polsce, gdzie wystawiano sztuki ormiańskie. Trwało to do wieku XVIII. W 1780 r. w mieście pojawiła się trupa teatralna Truskolaskiego, a wraz z nią komedie ks. Franciszka Bohomolca tłumaczone z francuskiego. Wywołało to duże poruszenie i zainteresowanie. W 1795 r. do Lwowa zjechał Wojciech Bogusławski ze swoim teatrem, władze austriackie zezwoliły, by wystawiał sztuki w języku polskim. Oczarowani przedstawieniami lwowiacy w Ogrodach Jabłonowskich wybudowali teatr na wolnym powietrzu z podnoszonym dachem, mogący pomieścić 3 tys. widzów. Wystawiano tam m.in. „Powrót posła” i „Krakowiaków i Górali”. Kolejnym wielkim przedstawicielem teatru we Lwowie był Jan Nepomucen Kamiński, który przedstawił publiczności sztuki Aleksandra hr. Fredry, Gabrieli Zapolskiej, Wiliama Szekspira, Moliera i inne sceniczne dobra z całej Europy. Nie sposób wśród twórców lwowskiego teatru nie wymienić także hr. Stanisława Skarbka, fundatora ówcześnie (1842 r.) największego teatru w Europie, tzw. Teatru Skarbkowskiego, funkcjonującego do 1900 r.
Prof. Aleksandra Julia Leinwand (Polska Akademia Nauk, Instytut Lwowski), Z dziejów malarstwa lwowskiego
Prof. Aleksandra Julia Leinwand opowiadając o dziejach malarstwa we Lwowie, skupiła się przede wszystkim na dziele sztuki, które łączy sztukę, historię i religię.
Obraz Matki Bożej Łaskawej Lwowskiej został namalowany w 1598 r. przez Józefa Wolfowicza dla ławnika lwowskiego Wojciecha Domagalicza z okazji śmierci jego córki Katarzyny. Przedstawia postać Matki Bożej, Dzieciątko Jezus, aniołów i dwie postacie klęczące po bokach, jedną z nich jest właśnie zmarła dziewczynka. Początkowo obraz miał być tylko rodzinną pamiątką, ale z czasem stał się wielkim lwowskim skarbem. Dzieje obrazu splotły się z losami miasta i całego polskiego narodu. To przed nim w 1656 r. ślubował król Jan Kazimierz i powierzył Matce Bożej opiekę nad narodem polskim i litewskim. Matka Boża Łaskawa została Królową Korony Polskiej. W 1776 r. arcybiskup lwowski Wacław Sierakowski ukoronował obraz. Po II wojnie światowej arcybiskup Baziak wywiózł ze Lwowa wiele cennych pamiątek, w tym również obraz Matki Bożej Łaskawej. Aż do 1974 r. obraz nie miał swojego stałego miejsca, wreszcie umieszczono go w ołtarzu głównym w kościele w Lubaczowie. Obecnie oryginalne dzieło przechowywane jest w Krakowie, a w lubaczowskim sanktuarium i lwowskiej katedrze znajdują się jego wierne kopie.
Prof. Andrzej Miśkowiec (Instytut Lwowski), Kolekcja XVIII- i XIX-wiecznych drzeworytów ludowych w zbiorach sztuki rodu Pawlkowskich
Profesor Miśkowiec przybliżył historię drzeworytów ludowych z kolekcji rodziny Pawlikowskich. Ród Pawlikowskich miał swoją siedzibę w Medyce, ale związany był również ze Lwowem i z Zakopanem. Pawlikowscy byli mecenasami sztuki i kolekcjonerami. W ich zbiorach znalazły się także drzeworyty ludowe, którymi inni zbieracze raczej pogardzali jako sztuką prymitywną, wręcz barbarzyńską. Józef Gwalbert Pawlikowski miał inne zdanie, zbierał drzeworyty i pieczołowicie przechowywał w swojej kolekcji.
Drzeworytnictwo znane jest od dawna, powstało w Chinach, a w Europie rozpowszechniło się wraz z rozwojem druku. W XVIII w. drzeworyty zastąpiono miedziorytami i ich popularność mocno spadła. Zmieniło się to jednak na przełomie XVIII i XIX w. wraz z rozpowszechnieniem ludowej religijności. Mieszkańcy wsi zapragnęli posiadać święte obrazy, ale „prawdziwe” malarstwo było dla nich niedostępne. Wtedy powstały warsztaty drzeworytnicze we wsiach i małych miasteczkach, gdzie wykonywano i rozpowszechniano odbitki. W każdym domu mógł powstać „święty kąt”, w którym skupiało się życie religijne rodziny.
Główne nurty tematyczne drzeworytów obejmowały: kult Najświętszej Marii Panny, mękę Pańską, wizerunki świętych, np. św. Wojciecha, św. Stanisława, św. Jana Kantego czy innych. Obrazki pełniły funkcje religijne i magiczne, wierzono, że obrazek uchroni gospodarstwo oraz jego domowników przed nieszczęściami, m.in. przed morową zarazą.
Drzeworyty były bardzo popularne, ale nietrwałe. Odbijane na papierze łatwo ulegały zniszczeniu. Do naszych czasów przetrwało ich bardzo niewiele i są prawdziwą rzadkością. Z czasem drzeworyty zostały wyparte przez litografie i oleodruki, które produkowane masowo.
Prof. Oskar Stanisław Czarnik (Instytut Lwowski), Kombatanci powstania styczniowego w życiu Lwowa w drugiej połowie XIX i na początku XX w.
Profesor Czarnik przybliżył losy około tysiąca kombatantów powstania styczniowego, osiadłych po upadku zrywu niepodległościowego we Lwowie, w którym znaleźli schronienie przed represjami ze strony władz carskich.
Wśród nich znaleźli się bracia Żulińscy. Roman został został schywatany przez Rosjan i stracony, ale jego postali bracia znaleźli azyl we Lwowie. Józef był nauczycielem przyrody w żeńskim gimnazjum, organizował lecznicze kolonie dla dzieci w Rymanowie, podejmował również wiele innych działań edukacyjnych i społecznych. Tadeusz był lekarzem w Szpitalu Powszechnym, opiekował się również pacjentami przytulisk, był wiceprezesem lwowskiego Towarzystwa Gimnastycznego Sokół oraz radnym miasta Lwowa. Warto zwrócić uwagę także na ks. Kazimierza Żulińskiego, który jednak ostatecznie osiadł w Dźwiniaczce.
Prof. Czarnik przybliżył także postacie Józefa Kajetana Janowskiego, dyrektora Towarzystwa Przemysłowego, docenta Politechniki Lwowskiej, znanego architekta i budowniczego Lwowa, Platona Kosteckiego, Rusina i Polaka, wydawcy ukraińskiego pisma „Zoria Hałyćka” oraz polskiego pisma „Gazety Narodowej”, autora kilku tomów poezji w języku rusińskim.
Lwów stał się ostoją wolności dla powstańców. Tu mogli kontynuować powstańczą walkę. Swoja pracę traktowali jako jej dalszy ciąg, dzięki czemu przyczynili się do rozwoju kultury, oświaty i sztuki dawnej Rzeczpospolitej.
Mariusz Olbromski (Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, wiceprezes Instytutu Lwowskiego), O Józefie Łobodowskim, Zygmuncie Janie Rumlu oraz innych twórcach Grupy Poetyckiej Wołyń
Grupa Poetycka Wołyń działa w okresie międzywojennym. Byli to młodzi, inteligentni twórcy, najczęściej nauczyciele, ludzie wykształceni, czasem służyli też w wojsku. Wśród założycieli grupy byli Stefan Szajdak i Zygmunt Rumel. Obecnie odkrywamy twórczość grupy na nowo. Zygmunt Rumel zginął w przeddzień tragicznych wydarzeń na Wołyniu, a tomik jego poezji został wydany dopiero w 1975 r. Jego talent wysoko ocenili Leopold Staff i Jarosław Iwaszkiewicz.
Dzieje literatury polskiej na terenie Kresów dawnej Rzeczypospolitej sięgają aż do czasów Mikołaja Reja, który urodził się w Żurawnie nad Dniestrem. Każda epoka literacka miała jakiegoś utalentowanego przedstawiciela z Kresów. Kasprowicz i Staff działali we Lwowie w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Herbert urodził się we Lwowie. A to tylko nieliczni przedstawiciele kresowych twórców.
Wystąpienie pana Mariusza Olbromskiego było wstępem do wykładu prof. Lecha Wojciecha Szajdaka, który odbył się w poniedziałek, 31 lipca.
Seminarium, które było jednym z wydarzeń przygotowanych w ramach Festiwalu Dziedzictwa Kresów przez Muzeum Kresów, zamknięto krótkim podsumowaniem ks. biskupa Mariana Buczka.
Anna Nowak