Muzeum Kresów w Lubaczowie

„Ani kroku wstecz”. Kilka refleksji po wykładzie prof. Andrzeja Olejki

Dotychczasowe informacje dotyczące walk między wojskami carskimi, a połączonymi siłami niemiecko-austriacko-węgierskimi w roku 1915 można by, według słów prof. Olejki, zmieścić na dwóch stronach. Głównym źródłem wiedzy były dokumenty niemieckojęzyczne, które tylko marginalnie opisywały wydarzenia z okolic Lubaczowa. Prof. Olejko postanowił przeanalizować dane z archiwów rosyjskich. Dotarł do woskowych raportów i to dzięki nim odtworzył dzień po dniu działania wojsk na tych terenach.

Wszystko zaczęło się 2 maja 1915 r. od przełamania gorlickiego, kiedy to armia rosyjska straciła swoją pozycję na dotychczasowej linii frontu i musiała się wycofać na wschód. Napór wojsk niemiecko-austriacko-węgierskich był tak silny, że nie zatrzymał ich nawet Wisłok. Wtedy to, 11 maja 1915 r., dowódca rosyjskiej polowej 3. Armii dostał rozkaz od Naczelnego Dowództwa:

„Ani kroku wstecz”.

Rozkaz był jasny. Wojska nie miały innego wyjścia, jak tylko go wykonać. To tłumaczy, dlaczego działania na tym niewielkim terenie trwały tak długo – od 14 maja do 3 lipca 1915 r. Nie walczono o zasoby naturalne czy też inne skarby, ale o teren o niezwykle ważnym znaczeniu strategicznym – jeśli tu załamie się obrona, załamie się cała linia frontu. Przemyśla broniła rosyjska polowa 8. Armia a Lubaczowa i okolic polowa 3. Armia.

Wojska rosyjskie starały się utrzymać jak najdłużej, by doczekać przybycia posiłków. Rozpaczliwie potrzebowały rezerw, gdyż w porównaniu do wojsk przeciwnika posiadały cztery razy mniej amunicji i odniosły wielkie straty w ludziach. Tymczasem armia niemiecko-austriacko-węgierska pod dowództwem gen. Augusta von Mackensena wręcz „chwaliła się” swą potęgą i dosłownie wyciągała ciężką artylerię, by jeszcze mocniej podkopać morale Rosjan.

Prof. Andrzej Olejko przedstawił dzień po dniu ruchy wojsk i bitwy jakie się wtedy toczyły. Przywołał z niepamięci nazwy wiosek, przysiółków oraz punktów topograficznych, które po roku 1915 zniknęły z mapy i powoli zatarły się w ludzkiej pamięci.

Walki w okolicach Lubaczowa trwały prawie półtora miesiąca i było tu wszystko: i wsparcie artylerii, i walki piechoty, i rozpoznanie lotnicze (lotnisko w Muninie), i szarża kawaleryjska 17. Pułku Huzarów osłaniająca odwrót rosyjskiej 45. Dywizji Piechoty. Działania zbrojne skończyły się wielkimi stratami w ludziach po obu stronach i wkroczeniem wojsk niemiecko-austriacko-węgierskich do Lwowa. Zginęły tysiące żołnierzy, a ich groby – mogiły zbiorowe i indywidualne – rozsiane są po całym terenie dzisiejszych powiatów lubaczowskiego czy jarosławskiego, na Żelichówce, w Radawie, Mołodyczu i wielu innych miejscach, znanych i zapomnianych.

Prof. Andrzej Olejko przypomniał, że obowiązkiem historyka jest odnajdywanie zaginionych –informacji, ludzi i miejsc – i przywracanie o nich pamięci. Mozolne zbieranie danych, składanie ich w całość i wyciąganie wniosków, przynosi czasem nieoczekiwane efekty i wielką satysfakcję.

W spotkaniu, oprócz uważnej publiczności, udział wzięli starosta lubaczowski Zenon Swatek, nadleśniczy z Nadleśnictwa Lubaczów Robert Banaś oraz emerytowany nadleśniczy z Nadleśnictwa Oleszyce Stanisław Zagrobelny, do których kierujemy specjalne podziękowanie za pomoc w organizacji wykładu.

Pan Stanisław Zagrobelny był gościem szczególnym, któremu dedykowany był wykład, ponieważ, jak wspomniał prof. Andrzej Olejko, to człowiek, który „nie pozwolił mu zagubić się przeszłości w lesie”.

Po wykładzie słuchacze mogli zadawać panu dr hab. Andrzejowi Olejce pytania. Wykład zilustrowany był fotografiami, rysunkami i mapami obrazującymi wydarzenia z 1915 r.

Spotkanie zorganizowano we współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną w Cieszanowie.

Anna Nowak

ZAPRASZAMY DO ODWIEDZIN

ul. Jana III Sobieskiego 4
37-600 Lubaczów

ul. Jana III Sobieskiego 4
37-600 Lubaczów

Radruż 13
37-620 Horyniec-Zdrój

Nowe Brusno 103
37-620 Horyniec-Zdrój

Skip to content