Wspaniała wystawa grafik lwowskich w Muzeum Kresów w Lubaczowie
Wystawa Grafika lwowska. Miasto – ludzie – wydarzenia. Pamięci Janusza Wasylkowskiego (1933–2020) jest pierwszą prezentacją najpewniej największej w Polsce kolekcji grafik o tematyce lwowskiej oraz poświęconej dawnym Kresom Południowo-Wschodnim. Wcześniej kolekcja ta była prezentowana jedynie we fragmentach. Lubaczowską wystawę tworzą zarówno dzieła oryginalne jak również reprodukcje grafik pozyskane ze starych gazet i periodyków. Całość obejmuje ponad siedemset, często unikalnych, obiektów. W Muzeum Kresów można obejrzeć znakomitą ich większość. Zwiedzających może szczególnie zadziwić i zafascynować różnorodność tej unikalnej kolekcji. Wszystkie zaprezentowane grafiki stanowią obecnie kolekcję Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich INSTYTUT LWOWSKI, w większości zgromadzonej właśnie przez śp. Janusza Wasylkowskiego. Partnerem ekspozycji jest Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą „Polonika”.
Wernisaż wystawy w dniu 11 czerwca 2023 r. w Galerii Oficyna w Zespole Zamkowo-Parkowym przy Muzeum Kresów w Lubaczowie zgromadził bardzo liczne grono osób z miasta Lubaczowa, Podkarpacia jak i tych, które przybyły z dalszych stron kraju. W imieniu organizatorów zebranych powitał dyrektor Muzeum Kresów Piotr Zubowski, krótko charakteryzując główne założenia wystawy. W imieniu Instytutu Lwowskiego Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich głos zabrał Mariusz Olbromski, kurator wystawy, wiceprezes Instytutu, przede wszystkim przedstawiając sylwetkę twórczą Janusza Wasylkowskiego. Następnie głos zabrał prezes Instytutu Bogdan Kasprowicz snując refleksje na temat dziejów grafiki. Swymi refleksjami podzielił się z zebranymi Zenon Swatek, starosta lubaczowski, który wspomniał też w swej wypowiedzi o obecnej współpracy powiatu lubaczowskiego z bliski partnerami zza wschodniej granicy. Nie zabrakło podziękowań dla muzealnego zespołu, pod kierownictwem Dariusza Sałka, adiunkta w Dziale Historycznym Muzeum, który od kilku miesięcy pracował nad wystawą.
Na lubaczowskiej ekspozycji zaprezentowano prace ponad pięćdziesięciu artystów, zarówno wybitnych, jak i mniej znanych: polskich, włoskich, ukraińskich, francuskich, niemieckich, austriackich, angielskich, począwszy od XVI w. aż po czasy współczesne. Całość prezentacji można ogólnie podzielić na trzy wspomniane w tytule wystawy sekwencje, czyli miasto, ludzie i wydarzenia.
W sekwencji „Miasto” można odnaleźć rozległe panoramy Lwowa z XVI, XVII, XVIII i XIX w., dalekie widoki oglądane z perspektywy okolicznych wzgórz, rysunki ulic i placów. To historyczne weduty oraz dzieła przedstawiające wygląd poszczególnych zaułków, podwórek, parków w różnych okresach dziejów Lwowa. Zwracają uwagę najciekawsze architektonicznie i charakterystyczne dla miasta budowle, wygląd wspaniałych świątyń kilku obrządków, ich piękne wnętrza. Często są to widoki i obiekty, których już dawno w przestrzeni miejskiej nie ma. Na ekspozycji spotkamy również wizerunki maryjne oraz przedstawienia obiektów kultu religijnego. Refleksje budzą lwowskie pomniki, które często przestały już istnieć albo zostały przeniesione w inne miejsca. Zwiedzający może poznać sceny historyczne z dziejów miasta, jak też obrazy z życia codziennego. Zwraca uwagę różnorodność technik w jakich zostały wykonane prace, wysoki poziom artystyczny, a także piękno zaprezentowanych ujęć.
W sekwencji „Ludzie” przeważają portrety wybitnych lwowian – od św. Jana z Dukli, przez Franciszka Smolkę, po abpa Józefa Teodorowicza. To ponad sto postaci, które świetnie zapisały się w naszej historii (m.in. król Jan III Sobieski, hetman Stanisław Żółkiewski, marszałek Józef Piłsudski), kulturze (pisarze, m.in. Aleksander Fredro, Maria Konopnicka, Wincenty Pol; malarze, m.in. Jan Styka; muzycy, m.in. Karol Mikuli; aktorzy, m.in. Helena Modrzejewska) oraz nauce (m.in. Ignacy Łukasiewicz, Stefan Banach). To także wielu innych wybitnych lwowskich naukowców, artystów, twórców i dyrektorów instytucji kultury, aktorów, mężów stanu.
W sekwencji „Wydarzenia” odnajdziemy na jednej z litografii oblężenie Lwowa przez Chmielnickiego, na innej pożar ratusza i zawalenie się wieży ratuszowej, to znów pożar Teatru Skarbka oraz krótkie kalendarium z obrony Lwowa w 1918 r. z jego bohaterami.
Na lubaczowskiej ekspozycji staropolski Lwów (do 1772 r.) przedstawiają prace m.in.: Jana Ziarnko, Józefa Zimorowicza, Abrahama Hogenberga, Aurelio Passarottiego, Jan Gorczyna, Kazimierza Niedbałowicza, Antoniego Priksnera, Francoisa Pernera, Józefa Haffnera, Jan Weyniga.
Z kolei Lwów z czasów austriackich (1773–1867) prezentują autorzy tacy jak m.in. Franz Gerstenberger, Karol Auer, Józef Swoboda, Antoni Lange, August Gatton, Teofil Czyszkowski, Robert Sands, Jakub Hyrtl, Emilia Dzieduszycka, Antoni Czarnecki, Teodor Klement, Wilhelm Szmidt, Hubert Clerget, Antoni Klaus, Kajetan Kielisiński, Napoleon Orda, Bogusz Stęczyński, Jan Tysiewicz, Teofil Żychowicz.
Lwów z czasów autonomii (1867–1918) utrwalili w swych pracach m.in. Jan Matejko, Artur Grottger, Julian Zacharjewicz, Wilhelm Kubler, Piotr Głogowski, Sylwester Hawryszkiewicz, Tadeusz Gryglewski, Ignacy Gołembiewski, Stanisław Bartus, Franciszek Kowaliszyn, Antoni Pilichowski, Antoni Tomaszewski, Kajetan Stefanowicz, Odo Dobrowolski, Stanisław Tondos, Władysław Kochman-Florjański, Władysław Czechowicz.
Lwów okresu dwudziestolecia międzywojennego (1918–1945) to prace m.in. Wandy Korzeniowskiej, Antoniego Markowskiego, Witolda Dolińskiego, Ludwika Tyrowicza, Anny Smoleńskiej, Zofii Stryjeńskiej, Rudolfa Mękickiego czy Haliny Siemieńskiej.
Lwów na uchodźstwie (1945–2020) ujęli w swych pracach m.in. Irena Acedańska, Zygmunt Acedański, Kazimierz Moździerz, Witold Szolginia, Tadeusz Siara, Józefa Kratochwila-Widymska, Władysław Szczepański.
Jak widać z tej prezentacji nazwisk artystów na lubaczowskiej ekspozycji można poznać talenty całej plejady najciekawszych grafików ze Lwowa i nie tylko.
II
Osobną i bardzo bogatą tematycznie część wystawy stanowią prace dotyczące obszaru całych Kresów Południowo-Wschodnich, a szczególnie Ziemi Lwowskiej, Polesia, Podola, Wołynia, Huculsczyzny. Na ekspozycji można obejrzeć dawne widoki miast, urocze przedstawienia miasteczek i wsi. Prastare twierdze i obwarowania miast oraz poszczególnych obiektów. Często pięknie wkomponowane w krajobraz urocze dwory, świetne pałace, kościoły, cerkwie, o ciekawej architekturze, które w większości już, niestety, nie istnieją. Sceny z życia codziennego w miastach i wsiach, na przykład na targu, i ich regionalne stroje podolskie, wołyńskie, huculskie zarówno miejskie, jak i ludowe. Pejzaże i sceny rodzajowe, polowania, wycieczki, podróże.
III
Organizatorzy wystawy poświęcili ją pamięci Janusza Wasylkowskiego, postaci zupełnie wyjątkowej. Trzeba zatem przypomnieć tegojednego z najwspanialszych strażników pamięci o Lwowie, postaci wybitnie zasłużonej dla kultury tego miasta i polskiego dziedzictwa Kresów. Urodził się we Lwowie 2 sierpnia 1933 r. w rodzinie ślusarza i gospodyni domowej. Wojnę przeżył we Lwowie, gdzie na zawsze zapamiętał bombardowanie Lwowa przez Niemców we wrześniu 1939 r., później kolejne etapy wojny: pierwszą okupację sowiecką miasta, niemiecką i powtórne zajecie miasta przez sowietów.
Po wojnie rodzina Wasylkowskich, jak wiele innych, opuściła Lwów. Udała się w głąb Polski, najpierw do Krakowa i Zakopanego, a w 1946 r. do Zbąszynka w województwie zielonogórskim, gdzie przybyło też wielu Polaków z Ziem Wschodnich. Tam Janusz rozpoczął naukę, maturę zdał w Zielonej Górze, również zamieszkałej wówczas głównie przez przesiedleńców ze Lwowa i Ziem Wschodnich. Następnie podjął studia polonistyczne na Uniwersytecie Wrocławskim, na którym wykładało wielu znakomitych profesorów wywodzących się z Miasta Semper Fidelis. To właśnie w tych miejscowościach, a także na studiach, pogłębił się jego szczególny, lwowski patriotyzm, zainteresowanie rodzinnym grodem i różnorodna o nim wiedza, którą później, przez lat dziesiątki, z zamiłowaniem pogłębiał i poszerzał.
Już w czasie studiów we Wrocławiu w 1955 r. założył Teatrzyk Satyry „Ponuracy”, czerpiący z tradycji humoru rodzinnego miasta. Zaczął wówczas rozwijać swój talent literacki, pisał dla tego teatrzyku teksty. W latach późniejszych jego specyficzne poczucie humoru przejawiało się nie tylko w uroczych rozmowach codziennych, często przeplatanych bałakiem, ale i w działalności dziennikarskiej i literackiej, a także teatralnej. Po „polskim październiku” w 1956 r. był współzałożycielem tygodnika „Poglądy”, gdzie pisał na tematy związane z kulturą. W 1961 r. przeniósł się do Warszawy i w stolicy podjął prace jako dziennikarz w tygodniku harcerskim „Drużyna”, a następnie w „Życiu Gospodarczym”. Był również redaktorem wielu programów telewizyjnych, dyrektorem artystycznym teatrów. W latach 1972–1974 był dyrektorem Teatru Rozrywki w TV, gdzie zrealizował aż 45 spektakli. Z kolei w latach 1987–1988 kierował Teatrem „Buffo”.
Warto szczególnie podkreślić, że społecznie współpracował też z polskimi środowiskami emigracyjnymi, głównie w Danii. W latach 1976–1989 był współpracownikiem delegatury Rządu RP na uchodźstwie. Funkcję ten pełnił społecznie i oczywiście potajemnie. Nigdy nie wyjeżdżał do Danii wprost, ale wyruszał do Niemiec i Szwajcarii, pod pretekstem spotkania tam z tłumaczami swoich utworów. Faktycznie spotykał się z przedstawicielami Polonii duńskiej i bywał też ich gościem. Po latach opublikował książkę poświęconą działalności duńskiej emigracji powojennej „Na rzecz wolnej Polski. Towarzystwo Polskie w Danii i jego poprzednicy w 1973–2001”. Od 1982 r. był jednym z organizatorów podziemnego Zespołu Historii Lwowa działającego przy parafii pw. Św. Trójcy na Solcu w Warszawie, a kierowanego przez prof. Artura Leinwanda. Należał też do Komitetu Założycielskiego Towarzystwa Miłośników Lwowa – oddziału stołecznego – i był przez wiele lat prezesem tego Towarzystwa, a w okresie późniejszym był Prezesem Honorowym.
W 1990 r. założył i został wybrany prezesem Instytutu Lwowskiego, prywatnej inicjatywy wydawniczej. W 2010 r. Instytut ten został przemianowany w Fundację Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich. Od 1991 r. aż do śmierci 14 kwietnia 2020 r., czyli przez okres 29 lat – w ramach działalności tego Instytutu – był redaktorem naczelnym „Rocznika Lwowskiego”, periodyku o charakterze literackim i naukowym, który wyróżnia się wysokim poziomem merytorycznym, przede wszystkim rzetelnością i obiektywizmem w traktowaniu spraw historii, a zarazem niezależnością polityczną. Zdołał pozyskać dla tej inicjatywy wielu wybitnych współpracowników, w kraju, we Lwowie oraz na terenie całej Ukrainy, zarówno polskich, jak i ukraińskich. Łącznie kierowany przez Janusza Wasylkowskiego Instytut Lwowski wydał ponad 50 osobnych publikacji książkowych na tematy lwowskie oraz ponad 20 tomów „Rocznika Lwowskiego”, zawierającego setki różnych artykułów, rozpraw naukowych, utworów literackich, których łączna objętość to ponad 1200 stron. A zatem to cała wielka i ważna dla naszej i nie tylko kultury biblioteka, wielka kopalnia wiedzy, której by nie było, gdyby nie jego działalność.
Janusz Wasylkowski należał do grona najznakomitszych bibliofilów i kolekcjonerów leopilitanów oraz pamiątek związanych z Kresami Południowo-Wschodnimi. Zdawał sobie sprawę, że najlepsza pamięć musi być oparta o zbiory biblioteczne i archiwalne. Na muzealne nie miał miejsca w warszawskim skromnym mieszkaniu, ani funduszy. Ogromną większość tego, co zebrał, było efektem jego ciągłego penetrowania księgarni, antykwariatów, bazarów i uczestnictwa w przeróżnych aukcjach w ramach prywatnej inicjatywy. Zakup obiektów pokrywał z własnych dochodów, oraz z funduszy swej matki, wielokrotnie kosztem swego codziennego bytu. Jedyne wsparcie, i to z rzadka, otrzymywał od przyjaciół. W swoich zbiorach, które dziś stanowią zasób Instytutu Lwowskiego znalazły się gromadzone przez dziesiątki lat książki, czasopisma, wydawnictwa ciągłe, a także dzieła sztuki. W chwili obecnej są one porządkowane, opracowywane i katalogowane aby mogły być udostępnione nie tylko badaczom, ale i wszystkim zainteresowanym. Wymagają one konserwacji, wielu prac je zabezpieczających. Chronologicznie zbiory obejmują okres od drugiej połowy XVIII w. do dnia dzisiejszego. Wśród wielu tysięcy tytułów książek, znajdują się wszelkie wydawnictwa, które dotyczą przede wszystkim Kresów Południowo-Wschodnich, bez względu jakiej tematyki dotyczą, od zielarstwa i motyli na Podolu, po poważne rozważania filozoficzne np. Romana Ingardena. Zbierał również wszystko, co ukazywało się we Lwowie, Trembowli, Przemyślu, Brodach, Czortkowie, Stanisławowie i innych miejscach. Znajdują się tam pozycje w wielu językach: polskim, ruskim/ukraińskim, bałaku, niemieckim, rosyjskim, angielskim, francuskim, hiszpańskim, ormiańskim, jidysz i po łacinie. Zgromadził zbiór czasopism w wielu językach liczący około 250 tytułów. Obejmuje on obiekty przede wszystkim wydawane przed 1945 r. na Kresach, ale również powojenne ukazujące się we Lwowie i innych miejscach obecnej Ukrainy, a także na terenie dawnego Związku Radzieckiego. Osobną część stanowią zbiory czasopism, wydawane przez tych, którzy musieli opuścić Kresy, zarówno w Polsce jak i w innych krajach na świecie, a także pojedyncze numery innych czasopism, zawierające teksty odnoszące się do Lwowa i Kresów. Obszernym pozostaje również Archiwum, obejmujące spuściznę śp. Janusza Wasylkowskiego, a także akta, poczynając od Wydawnictwa „Rocznika Lwowskiego”, do Instytutu Lwowskiego Fundacji Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Kresów Wschodnich w Warszawie. Ponadto znajdują się w nim archiwalia nadesłane i przekazane Januszowi Wasylkowskiemu.
Wyjątkowy charakter zbiorów grafik można ocenić oglądając lubaczowską wystawę.
Janusz Wasylkowski był oryginalnym, choć niedocenianym autorem 21 książek, głównie o tematyce lwowskiej i kresowej, poetą, pisarzem, dramaturgiem, satyrykiem, aforystą, publicystą. Jest twórcą licznych aforyzmów i reportaży. Jego publikacje oraz sztuki teatralne tłumaczone były m.in. na czeski, słowacki, niemiecki, angielski, duński oraz bułgarski. Opracował również „Słownik gwary lwowskiej”, który znacznie uzupełnia dotychczasowe opracowania (choć nie zdołał go opublikować) oraz przygotował do druku „Encyklopedię Lwowa”, której maszynopis obejmuje ponad 600 stron. Zebrał i opracował bardzo cenną antologię „Piosenki lwowskiej ulicy” oraz „Lwowskie piosenki na wojennym szlaku”. Temat ten kontynuował między innymi w książce „Lwowskie misztygałki”. Opracował też (wspólnie z Janem Tyssonem) cenną monografię Ludowego Teatru Polskiego we Lwowie „Teatr z ulicy Kopernika”. Interesujące są jego dramaty opublikowane w książce „Królewski błazen” oraz jednoaktówki: „Trzasnęło nas po fajrancie”, „Nowe szczęśliwe życie”, „Jeńcy”, „Węzeł rodzinny”, „Przegrańcy. Rzeczy o moralności, w ogóle i nie tylko, w dwóch aktach”.
Cechowało go urocze poczucie humoru, które było przyczyną też wielu jego życiowych perypetii. Na przykład, gdy dostał się w pewnym okresie życia do redakcji „Życia Gospodarczego”, pisywał felietony w których barwnie przedstawiał niewydolność gospodarki PRL. Były tak ciekawe, że na jego teksty zwróciła uwagę Sekcja Polska Radia Wolna Europa, cytując je w swych audycjach. Musiał więc pożegnać się z pracą w redakcji. Podobnie stało się z jego komedią „Wszystko przepadło”, poświęconą głupocie i braku fachowości, która wystawił Teatr Fredreum w Przemyślu jako szczególnie wesołą. Tuż po premierze spektakl ten został zdjęty przez cenzurę jako jadowicie antyrządowy. Ten specyficzny, mądry humor odnajdujemy także w jego aforyzmach, w tomiku „Myśli niewątpliwie zezowate”, także w książce „Samotny jak pies w butonierce. 200 limeryków w tym jeden sprośny, no może nie jeden” oraz „Sto limeryków. Niektóre nawet przyzwoite”. Ale pisywał też wiersze pełne bólu, refleksyjne. W wydanym w Warszawie w 2020 r. tomiku poetyckim „Są słowa. Wiersze o mieście, które samo się nie obroni” w tytułowym utworze czytamy:
(..) są słowa
których zapomnieć nie można
gdyż ich zapomnienie
równa się śmierci (…)
są słowa
które
po prostu są
– matka
– chleb
– Lwów
Łącznie kierowany przez Janusza Wasylkowskiego Instytut Lwowski wydał ponad 50 osobnych publikacji książkowych, często bardzo cennych, na tematy lwowskie, oraz ponad 20 numerów Rocznika Lwowskiego, zawierającego setki różnych artykułów, rozpraw naukowych, utworów literackich, których łączna objętość to ponad 1200 stron. A zatem to cała ważna dla kultury polskiej i nie tylko biblioteka, wielka kopalnia wiedzy, której by nie było, gdyby nie jego działalność. Za swą działalność na rzecz ochrony polskiego dziedzictwa narodowego na Kresach Janusz Wasylkowski został uhonorowany Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, jak również Złotą Odznaką Związku Ziem Wschodnich w Londynie, Nagrodą Specjalną Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Złotą Odznaką Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Medalem „Pro Memoria” oraz Nagrodą Honorową „Kustosz Pamięci Narodowej”. Natomiast za działalność pisarską otrzymał Honorowe Wyróżnienie Nagrody Literackiej im. Władysława Reymonta.
Jeszcze jednym, wyjątkowym uhonorowaniem Janusza Wasylkowskiego, a zarazem wyrazem wdzięczności jest właśnie ekspozycja w Muzeum Kresów w Lubaczowie, którą otwiera fragment cytowanego powyżej wiersza. Obok można poznać ciekawie zaaranżowaną jego warszawską pracownię, z jego portretem, pięknym zdjęciem matki, biblioteką, licznymi pamiątkami, wśród których wyróżnia się statuetka „Kustosza Pamięci Narodowej”. W osobnej witrynie zostały zaprezentowane wszystkie jego dzieła, a na podestach wszystkie wydane dotychczas „Roczniki Lwowskie”. Warto wspomnieć, że uczestnicy wernisażu zostali też obdarowani przez Instytut archiwalnymi numerami „Rocznika Lwowskiego”.
Właśnie w nawiązaniu do tematyki omawianej wystawy i w salach, w których jest ona prezentowana, pod koniec lipca, w ramach Festiwalu Dziedzictwa Kresów, odbędzie się sesja naukowa „Lwów. Historia – literatura – kultura – sztuka”.
IV
Warto wspomnieć, że w przyszłości planowane jest wydanie katalogu wystawy. Niewątpliwie warto, aby ekspozycja, uzupełniona o pozostałe prace, została zaprezentowana w innych muzach w Polsce i poza jej granicami. Z całą pewnością każdy, kto odwiedzi lubaczowskie muzeum znacznie poszerzy swą wiedzę o Lwowie i dziejach tego niezwykle ważnego dla naszej świadomości narodowej obszaru jakim były Kresy Południowo-Wschodnie. Uświadomi też sobie jak wiele może dla ocalenia pamięci o dziejach naszej kultury uczynić nawet jeden człowiek – jeśli kieruje nim miłość i mądrość oraz wytrwałość.
Wystawa będzie czynna w okresie wakacyjnym do początków września. Jej prezentacja jest częścią Festiwalu Dziedzictwa Kresów w Lubaczowie i na całym Podkarpaciu – różnorodnego przedsięwzięcia kulturalnego obfitującego w wiele ważnych i ciekawych wydarzeń. Warto wtedy odwiedzić te miejsca.
Mariusz Olbromski
Kurator wystawy
Fot. Tomasz Michalski, zbiory Muzeum Kresów w Lubaczowie